Zapewne każdy z nas posiada w swej domowej biblioteczce
książkę, z którą wiążą się słodkie wspomnienia z dzieciństwa. Pierwsze kroki
stawiane ku przygodzie z czytelnictwem, pierwszy zakupiony przez nas samych tom
powieści, która na wiele, wiele lat pozostała naszą ulubioną.
Słynne „Opowieści z Narnii” nie bez powodu zaliczane są do
klasyki dziecięcej, mimo tego, iż wokół serii narosło nieco kontrowersji. Niemalże
każdy miał styczność z tą konkretną historią, jeśli nie pod postacią książek to
zapewne oglądając film na ekranie swego telewizora – co z resztą ułatwiła nam
jedna ze stacji telewizyjnych, emitując w poprzednie piątki wszystkie z trzech
nakręconych części (gdyż jest tu mowa oczywiście o słynnych kinowych
adaptacjach, poza tym oczywiście istnieją jeszcze inne).
Jednak nie o filmach będę mówić, o kontrowersjach tym
bardziej, a o moich wrażeniach po przeczytaniu książki, po raz któryś zresztą
odkąd tylko w swej kolekcji posiadłam tenże konkretny egzemplarz.