Kochani, dzisiaj post trochę bardziej przemyśleniowy*. Nie będę się rozpisywać na wstępie. Zapraszam was do powspominania razem ze mną.
*istnieje w ogóle takie słowo?
Sam rok 2016 zaczęłam prawdę mówiąc nie do końca wesoło. Myślę jednak, że dobrze się stało i z perspektywy czasu nie patrzę już na to negatywnie.
Styczeń był trudnym miesiącem dla mnie i mojego otoczenia. Nie lubię go wspominać więc pozwolę sobie przejść do kolejnego miesiąca.
W lutym dołączyłam do chóru, który odegrał dużą rolę w moim życiu i jeszcze nie raz będzie o nim mowa. Był to też trudny okres dla mnie i mojej przyjaciółki. Kłóciłyśmy się codziennie i ogólnie rzecz ujmując - oddaliłyśmy się od siebie.
Marzec i kwiecień minęły mniej więcej tak samo jak luty. Nie działo się nic wielkiego i wartego wspominania.
W maju z chórem pojechaliśmy na eliminacje ogólnopolskiego przeglądu organizowanego przez NFM - "Śpiewająca Polska". Byliśmy wielkimi szczęściarzami, chór istniał dopiero 3 miesiące, a wygraliśmy. Wróciliśmy do domów szczęśliwi i dumni z siebie jak nikt.
W czerwcu musieliśmy przygotowywać się do wyjazdu na Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny. 24 czerwca po raz pierwszy wyjechałam za granicę - do Lwowa. Spędziłam tam 5 dni, zdobyłam nowych przyjaciół i dowiedziałam się też na kogo mogę w swoim życiu liczyć. Dziękuję wszystkim którzy wtedy ze mną byli. Gabrysi, Kubie i Piotrkowi, a kiedy nie miałam z nimi kontaktu, ponieważ byłam na Ukrainie i z natłoku obowiązków nie miałam czasu się z nimi kontaktować byli przy mnie - Kamil, dwóch Kubusiów i Wiktor. Chłopaki - wielkie dzięki za wsparcie.
W lipcu miałam okazję uczestniczyć w dwóch koncertach w przeciągu dwóch dni. 02.07.2016 - Black Sabatth w Krakowie, a 03.07.2016 - Iron Maiden we Wrocławiu.
Były to niesamowite koncerty i bardzo się cieszę, że mogłam w nich uczestniczyć.
Poza przyjemnościami w postaci koncertów były też nie miłe sytuacje, ale o nich nie będę tutaj pisać. Osoba, której dotyczyły wie, że chodzi o nią i jest już wszystko w porządku.
Sierpień - ostatni miesiąc wakacji i co?
Spędziłam tydzień we Wrocławiu z rodziną.
05.08 - otworzyłyśmy blog'a na którym właśnie jesteśmy
31.08 - skończyłam 15 lat (taka dorosła, yhym..)
We wrześniu rozpoczęłam ostatni rok nauki w gimnazjum. Trzecia klasa, wielki stres, który prawdę mówiąc trzyma mnie do teraz. Powrót do szarej codzienności. Szkoła, śpiewa, chór, pianino, szkoła, śpiew... 13.09 obchodziłam pierwszą rocznicę z moim chłopakiem.
W październiku wraz z chórem miałam okazję pojechać do Wrocławia na koncert finałowy projektu "Śpiewająca Polska". Opisywałam ten czas w jednym z moich postów (link na końcu postu).
W listopadzie ponownie spotkałam Wiktora, za którym prawdę mówiąc się stęskniłam. (Wikuś, jeżeli to czytasz to daj mi znać ;P )
No i co?
Mamy grudzień. Do końca roku pozostało jeszcze 19 dni. Do świąt 12, zleci, nawet nie będziemy wiedzieć kiedy.
Powiem szczerze. 2016 był rokiem pełnym emocji, nowych doświadczeń (dowiedziałam się na przykład jak żyć bez kawałka paznokcia).
Poznałam wiele cudownych ludzi, pogłębiłam przyjaźnie. Mimo wszystkich negatywnych wydarzeń w tym roku jestem w stanie otwarcie powiedzieć, że jestem z niego zadowolona. Stało się wiele złego, ale też dobrego i myślę, że trzeba na to zwracać uwagę.
Nie patrzmy na to co nas spotyka złego, te doświadczenia kształtują naszą wytrzymałość psychiczną i też są potrzebne. Nauczymy się doceniać dobro, chłońmy go jak najwięcej i oddawajmy innym dwa razy tyle.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy uczynili ten rok tak dobrym.
(Kuba, Gabrysia, Piotrek, Kamil, Kuba, Wiktor, Ola - dziękuję wam kochani, uwielbiam was wszystkich).
***
Dziękuję wam bardzo za przeczytanie mojego postu.
Zachęcam wszystkich to takiego podsumowania swojego roku.
Link do postu o wyjeździe do Wrocławia:
https://dwaswiatypl.blogspot.com/2016/10/rola-muzyki-w-moim-zyciu-relacja-z-rawa.html#more
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz